poniedziałek, 9 października 2017

Zioła i trawy, czy przetrwają zimę?

Jesień taka jak dzisiejszego dnia jest dla mnie wspaniała. 


Słońce świeci i wreszcie nie pada, aż chce się wyjść na dwór. Trzeba przygotować ogród na zimę, która z każdym dniem jest już coraz bliżej. Niedługo zaczną się przymrozki, które oznaczają koniec dla części roślin z mojego ogródka. Zastanawiam się co zrobić z ziołami a także skrzyniami z balkonu. W tym roku miałam na balkonie trochę traw w skrzyniach. 


Nie wiem jak je zabezpieczyć przed chłodami. Zastanawiam się czy w ogóle jest dl nich ratunek, czy są w stanie przezimować i czy mogę coś dla nich zrobić aby im pomóc przetrwać. Niestety nie byłam przezorna i nie zapisałam sobie jakie to gatunki. Myślę, że całych donic nie będę nigdzie wstawiała, bo nawet nie mam zbytnio gdzie. Chyba pozostaje jedynie okrycie i czekanie na rezultaty tych zabiegów do wiosny. Podobne dylematy mam co do mojego doniczkowo – skrzyniowego ogródka ziołowego. 



W ubiegłym roku udało mi się przezimować doniczkę z rozmarynem na parapecie kuchennym. Jedynym problemem był biały nalot na gałązkach, ale okazało się że rozmaryn tak reaguje na nadmierne podlewanie. Po ograniczeniu ilości wody problem całkowicie ustąpił i roślinka przetrwała. Miałam nawet z niej sporą ilość zioła do przyprawiania i dekorowania potraw. Przez okres wiosenno – letni mój rozmaryn się zregenerował i wypuścił ładne pędy, w tym sezonie również chcę powtórzyć ubiegłoroczny rytuał. Podobne liść laurowy posadziłam w oddzielnej donicy i chcę go schować do domu przed nadejściem przymrozków, ale co z całą resztą? Zastanawiam się co z cząbrem górskim, ładnie mi rośnie w skrzyneczce, ale chyba podzieli los tymianku i pozostanie po nim jedynie zdjęcie. Czy okrywanie tych ziół ma w ogóle jakiś sens? No i przede wszystkim jak to fachowo zrobić? Nie jestem zwolenniczką włóknin i tym podobnych wynalazków ze sklepów ogrodniczych, preferuję raczej bardziej naturalne materiały. Myślę, że skorzystam z iglastych gałązek oraz liści z ogrodu. Zobaczymy na wiosnę co z tego wyniknie. Wszystkim ogrodnikom, tym doświadczonym jak i tym mniej zorientowanym jak ja, życzę dużo zadowolenia z jesiennych prac.

sobota, 7 października 2017

Nowe życie kresła

Krzesło z sieciówki, pozostała trójka miała nieco więcej szczęścia. Ten biedaczek najpierw dostał cios brzeszczotem w siedzisko a później farby i tynki zrobiły swoje.
Nie jest to dzieło sztuki ani pokaz kunsztu tapicerskiego, jednak zostało uratowane. Pierwszy etap to czyszczenie, szlifowanie, woskowanie i polerowanie. Na siedzisko wykorzystałam resztkę gąbki tapicerskiej, fizelinę i lniany worek wojskowy. Założenie było takie, by wykorzystać resztki i to co pod ręką w domu. Krzesło z piwnicy trafiło na poddasze syna.